Menu
Gildia Pióra na Patronite

A przecież nie jesteśmy niewolnikami, czyli o toksycznych związkach.

Przemyślenia · Być może nieco głębsze rozmowy niż na wszelkiego rodzaju innych stronach.

Podziel się swoimi przemyśleniami

Napisz pierwszy komentarz w tym wątku lub dodaj swój głos do dyskusji.

  • pannaxnikt

    Kasik, ,,Czasami rozwiązanie jest prostsze niż nam się wydaje'' - masz rację, ale tak naprawdę to nie zmienia faktu, że dla osoby pokrzywdzonej nadal jest to trudne. Dla kogoś, kto tego nie przeżywa - to jest łatwiejsze. Dla wszystkich wszystko wydaje się łatwiejsze jeżeli to nie on to przeżywa. Niestety, ale tak jest. Ale też nie ma co się oszukiwać.. myślenie ofiary jest irracjonalne.

  • Kasik

    Kasik

    Jeden punkt widzenia o niczym nie przesądza, niestety.

  • Papierowa

    Papierowa

    Niestety nie, wierz mi.

  • Kasik

    Kasik

    Czasami rozwiązanie jest prostsze niż nam się wydaje ;)

  • Papierowa

    Papierowa

    Czasem nie wszystko jest takie proste jak się wydaje ...

  • Kasik

    Kasik

    Widzisz, nigdy nie rozumiałam takiej sytuacji i nigdy jej nie zrozumiem, bo prędzej przywalę komuś patelnią, niż dam się uderzyć. Jednak zaproponowanie pomocy w niczym nie przeszkodzi. I oczywiście, nie wejdę do czyjegoś mieszkania.
    Jak słaba musi być kobieta, która na to pozwala. Kto daje się bić, nigdy o pomoc nie poprosi. Ale nie tylko w domu dzieją się tragedie.

  • Kasik

    Kasik

    Kwestia przemocy domowej nigdy nie będzie prosta do zrozumienia i wytłumaczenia, bo, może to dość ostre słowa, normalnie myśląca osoba wie, że z tym jest coś nie w porządku i że powinno się z tym walczyć, a nie służalczo przykładać drugi policzek. Niestety, dla miłości jesteśmy w stanie bardzo wiele znieść, nawet znęcanie się psychiczne i fizyczne, zwłaszcza wtedy, gdy widzimy, że oprawca ma po wszystkim wyrzuty sumienia. I wtedy nasuwa sielę myśl "a może to już ostatni raz?".
    Najważniejsza jest pomoc, bez niej niewiele się wskóra, jednak, niestety, to jest jak z samobójcami - słyszymy wołanie, gdy jest już za późno.
    Przyznam szczerze, że nigdy nie rozumiałam takiego zachowania. Ale jeśli chodzi o pomoc - pomogę w każdej chwili.

  • Uciekinierkaa

    Kasik , to w połowie zasługi rodziców, a precyzując sposobu wychowania.

    Za złe uczynki spotyka Cię kara, a po karze zazwyczaj przytulenie , głaskanie, oraz zawsze zapewnienie o miłości. Stąd normą staje się teza " miłość musi boleć " .
    W dodatku z biegiem czasu człowiek potrafi zaobserwować jak jego ciało reaguje na różnego rodzaju ból. Wtedy zazwyczaj wszystko się zapętla, bo dochodzimy do aspektu psychicznego, który był bodźcem początkowym.

    Co do związków... które zostały opisane .
    Moim skromnym zdaniem , znajdą się takie w którym obu partnerom to odpowiada, a mało tego nie odnalazły by się już w " normalnym związku " bez pomocy dobrego psychiatry.
    Oczywiście są też i takie pary gdzie jedno cierpi dla drugiego.... wtedy zazwyczaj nasuwają się dwa wnioski ; ktoś jest słaby i nie odejdzie, albo na tyle zakompleksiony , nieuświadomiony o swojej wartości by tego nie dokonać , a może robi to ze względu na dzieci , opinię ,bliskie mu osoby..... a może ma tak dobre serce że po prostu nie potrafi odejść mimo że cierpi, by być blisko tej osoby ...

    W każdym bądź razie , to zazwyczaj nie jest takie proste , do wytłumaczenia i zrozumienia.

  • pannaxnikt

    Osobie, która nigdy nie była w takim związku może być ciężej zrozumieć takie uczucia, które tłumią się w osobie poszkodowanej. Ofiara ma sparaliżowane myśli. Nie ma reguły na to, na kogo to trafia. Czy to osoba, która została wychowana tak, że ma swoje zdanie, czy to osoba, która nie potrafi się sprzeciwić. Na to przykładem jestem ja. Znajomi mówią: ''I TY SIĘ DAŁAŚ PONIŻAĆ?! TY?!'', bo znają mnie z tego, iż zawsze gdy mi coś nie pasuje - mówię to 'prosto z mostu', nie daję po sobie, potocznie mówiąc, jeździć. Jestem osobą, która zawsze ma swoje zdanie i zawsze go broni, nawet jeśli nie ma racji. A tu się okazało, że przez 2,5 roku dawałam się wyzywać od najgorszych, pozwalałam do siebie kląć, itd. Po prostu są na tym świecie takie osoby, które są toksyczne. I nieważne jaki człowieku byś nie był - to może trafić właśnie na Ciebie.
    Tak, więcej mówię o przemocy psychicznej, gdyż od tego się głównie zaczyna, a po drugie myślę, że jest częściej spotykana, choć rzadziej się o tym mówi.
    Dziękuję za uwagę.
    Pozdrawiam!

  • Kasik

    Kasik

    Nigdy nie byłam w stanie tego zrozumieć. Czy osoby katowane sądziły, że każdy raz, jaki dostawały, zwiększał miłość? Ba, parę razy spotkałam się nawet ze stwierdzeniem "Jak bije, to kocha". Takie osoby rujnują sobie życie, pozwalając na takie traktowanie, a jedyne, co powinny zrobić, to spakować walizki i na pożegnanie przywalić lewym sierpowym katowi za te wszystkie razy, jakie od niego dostały. Ale dobrze, może są zbyt słabe psychicznie, może z takiego domu wyszły, że nie potrafią się sprzeciwić, jednak nic nie tłumaczy żon (ewentualnie mężów), którzy nie tylko pozwalają na to, żeby być bitym, ale również nie sprzeciwiają się biciu swoich dzieci, szepcząc później, że tak musi być i nie można nic z tym zrobić. Wtedy nie tylko niszczy się sobie życie, ale również niewinnym dzieciom, które cierpią za głupotę rodziców i w takim przypadku nie jestem w stanie nawet wzbudzić w sobie współczucia wobec tejże kobiety (bądź mężczyzny), która na to wszystko pozwala. Smutne jest, że gdyby się rozejrzeć, znalazłoby się dużo osób, które nie potrafią się sprzeciwić, tłumacząc podbite oko, złamany nos, wybite zęby jednorazowym wybrykiem, który powtarza się co tydzień. W większości nie zdajemy sobie sprawy z tragedii, jakie się wokół nas dzieją.
    Wiem, że nie chodziło Ci jedynie o przemoc fizyczną, ale nad każdą wartą się zastanowić.

  • pannaxnikt

    Takie moje małe przemyślenia - a nuż komuś pomogą - o toksycznej miłości.
    Często osoby, które trwają w takich związkach 'MIŁOŚĆ' kojarzą przede wszystkim z cierpieniem. Wydaje im się, że im bardziej są ranione obojętnością, przemocą, tzw. cichymi dniami, tym bardziej kochają swoją drugą połówkę. No właśnie, ale tak im się tylko wydaje.
    Pewnie znalazłyby się osoby na tym forum, które są dotknięte tym problem { choć dla nich to może żaden problem, bo przecież ich zdaniem nie zasługują na lepsze traktowanie }. Sama jestem związana z tą kwestią.
    Apeluję do tych osób: nie dajcie się poniżać. Nie jesteście nikim. Każdy z nas zasługuje na szacunek i miłość. I wcale tu nie mam na myśli toksycznej miłości.
    Z jednej strony wydaje Wam się, że nic nie możecie z tym już zrobić, a z drugiej, że tak dłużej nie można żyć. Z tym drugim się z wami zgodzę, ale nie z tym pierwszym. Zawsze jest jakieś wyjście. Jeśli nie ma wyjścia - nie ma problemu.
    Nikt z nas nie zapracował sobie, by stosowano na nas przemoc fizyczną, czy psychiczną. Jesteśmy ludźmi. Potrzebujemy akceptacji. Wiem, niełatwo jest zostawić kogoś, kogo się kocha, lecz czasami sytuacja tego wymaga. Czy warto trwać z kims, kto miesza nas z błotem?
    Ktoś pluje nam w twarz, a my mówimy, że deszcz pada. Idiotyzm trochę, nie sądzicie?

    Sama jestem w trakcie ratowania się z takiej miłości. Nawet zaczęłam pisać o tym książkę, mam zamiar ją wydać. Jeśli ktoś chciałby przeczytać - będę w skowronkach.

Gildia Pióra
Gildia PióraGildia Pióra

„Wszyscy mamy potrzebę bycia wysłuchanym lub podzielenia się tym, co już wiemy o życiu. To niesamowite jak wielu wspaniałych ludzi zagościło na tej stronie i na tym forum.”